4 Minuty
Von der Leyen chce tanich europejskich elektryków
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiła śmiałą wizję: europejski samochód elektryczny dostępny od 15 000 euro (około 64 000 zł). To zapowiedź, która ma szokować rynki i zmobilizować przemysł motoryzacyjny, ale jednocześnie rodzi wiele pytań o realność wdrożenia tego pomysłu w praktyce.
Dlaczego dziś nie ma supertanich aut?
Jeszcze dekadę temu małe samochody (segment A i B) były stosunkowo tanie — ceny wejściowe często zaczynały się od około 30 000–40 000 zł. Dziś nawet najtańsze modele spalinowe i miejskie elektryki są znacznie droższe. Dacia Sandero startuje od ok. 61 000 zł, Skoda Fabia od około 73 500 zł, a w segmencie A przetrwały jedynie nieliczne modele jak Toyota Aygo X czy Kia Picanto w okolicach 68–72 tys. zł. Wzrost cen to efekt zaostrzonych norm emisji, obowiązku montażu zaawansowanych systemów bezpieczeństwa oraz rosnących kosztów łańcucha dostaw.

Mały elektryk za 15 000 euro — dlaczego to trudne?
Ursula von der Leyen chce, aby przyszły tani model był nie tylko przystępny cenowo, ale też w pełni europejski — zaprojektowany, wyprodukowany i zasilany z europejskich łańcuchów dostaw. To podnosi poprzeczkę: koszt baterii, dostęp do surowców (metale ziem rzadkich), lokalna produkcja ogniw oraz wspólna platforma technologiczna to kwestie, które generują koszty.
Obecne najtańsze elektryki: porównanie
Na rynku można dziś znaleźć dwa relatywnie tanie modele: Leapmotor T03 (promocyjnie ~75 000 zł; produkcja częściowo w Tychach, korzenie chińskie) oraz Dacia Spring (~77 000 zł, konstrukcja i produkcja powiązana z Chinami). Oba auta są droższe od propozycji KE i nie spełniają kryterium „w pełni europejskiego produktu”.
Specyfikacje, design i charakterystyka małych elektryków
W segmencie supertaniego EV kluczowe są: niska masa, kompaktowe wymiary, prosta architektura elektryczna oraz płyta podłogowa dostosowana do małej baterii. Typowe parametry, jakie producenci mogą rozważać przy budżetowym miejskim EV, to zasięg miejski na poziomie 150–250 km, moc wystarczająca do dynamicznej jazdy po mieście (50–100 kW), oraz wyposażenie ograniczone do niezbędnych systemów bezpieczeństwa i komfortu. Design takich aut powinien stawiać na funkcjonalność i ekonomię produkcji: krótkie zwisy, kompaktowe wnętrza i prosty zestaw elektroniki.
Wydajność i osiągi
Budżetowe elektryki z natury będą priorytetować efektywność energetyczną nad osiągami: niskie zużycie energii, optymalizacja aerodynamiki i lekkie materiały. Osiągi w postaci przyspieszenia 0–100 km/h nie będą imponujące, ale wystarczą do codziennej, miejskiej eksploatacji. Kluczem jest też koszt eksploatacji — tani EV musi być ekonomiczny w ładowaniu i serwisie, by konkurować z modelami spalinowymi.

Co trzeba zmienić: przepisy, ulgi i wspólna platforma
Eksperci i producenci, w tym przedstawiciele Stellantis, wskazują na kilka koniecznych kroków: poluzowanie regulacji dla najmniejszych aut (podobnie jak japońskie kei cary), wprowadzenie preferencji i ulg dla elektryków o niskim śladzie węglowym (co promowałoby europejskie fabryki baterii) oraz opracowanie wspólnej, modułowej platformy technologicznej redukującej koszty produkcji. Bez takich działań osiągnięcie ceny 15 000 euro będzie mało prawdopodobne.
Rynek i perspektywy
W 2019 r. w Europie sprzedano około miliona aut w cenie do 15 tys. euro; dziś ta liczba spadła do około 100 tys. rocznie. Według analiz rynku, potencjał popytu na „supertanie elektryk” w Europie mógłby sięgnąć nawet 2–3 mln sztuk rocznie, jeśli powstaną odpowiednie regulacje i ekonomia skali. Tanie europejskie EV mogą stać się ważnym elementem dekarbonizacji transportu miejskiego — pod warunkiem, że przemysł i decydenci zbudują do tego warunki.
Wnioski
Pomysł von der Leyen na tani, europejski elektryk jest strategiczny i potrzebny, ale jego realizacja wymaga zmian systemowych: nowych przepisów, wsparcia dla lokalnej produkcji baterii i współpracy branżowej nad wspólną platformą. Przy odpowiedniej polityce i inwestycjach tanie elektryki mogą stać się kluczem do przyszłości europejskiej motoryzacji. Na dziś jednak droga od deklaracji do salonów sprzedaży jest długa.
Źródło: auto-swiat

Komentarze