4 Minuty
W epoce PRL powstawało wiele konstrukcji tworzonych oddolnie przez pasjonatów. Jednym z mniej znanych, a jednocześnie niezwykle interesujących przykładów jest samochód zbudowany z płyt pilśniowych przez Pawła Buchtę i jego syna (również Pawła) z Opolszczyzny. Projekt opisano w „Trybunie Opolskiej” w 1971 roku, a auto trafiło także przed kamerę Polskiej Kroniki Filmowej (PKF nr 10A/71 „Głos w dyskusji”).
Powstanie i medialny rozgłos
Buchtowie wykorzystali podwozie i jednostkę napędową czechosłowackiej Skody 1101 Tudor, do której własnoręcznie dopasowali karoserię z płyt pilśniowych. W relacjach prasowych i filmowych projekt określono z humorem jako „koncern”, co było subtelną krytyką dominacji licencji zagranicznych w polskim przemyśle (Warszawa na licencji GAZ, Polskie Fiaty 125p, Jelcz na licencji Škoda i inne).
Specyfikacja techniczna
Technicznie konstrukcja bazowała na sprawdzonej Skodzie 1101: silnik o pojemności około 1,1 l generował ok. 32 KM, co przy lekkiej karoserii mogło pozwalać na prędkości rzędu 90–100 km/h. Dokładne dane dotyczące masy własnej czy przyspieszenia nie zachowały się w materiałach prasowych, lecz świadectwa mieszkańców mówią, że auto było dopuszczone do ruchu i eksploatowane — podobno nawet do początku lat 90.
Design i materiały
Nadwozie wykonano w całości z płyt pilśniowych, co nadawało pojazdowi niecodzienny, ale zgodny z ówczesnymi trendami kanciasty wygląd (proste linie, reflektory wpisane w linię frontu). Deska rozdzielcza miała nowoczesne jak na tamte czasy rozwiązania, choć niektóre elementy prawdopodobnie pochodziły z innych modeli.

Nadwozia drewniane: zalety i wady
Karoserie drewniane nie były fenomenem przedwojennym — miały swoje plusy i minusy. Zaletą była lekkość oraz brak tradycyjnej korozji metalu; wadą – podatność na wilgoć, korniki i gorsze właściwości ochrony pasażerów przy kolizji. Dzisiaj takie konstrukcje nasuwają pytania o bezpieczeństwo, ale jednocześnie budzą szacunek jako przykład surowej inżynierii i rzemiosła.
Pozycjonowanie rynkowe i znaczenie dla polskiego rynku
Choć samochód Buchtów nie był produktem przemysłowym, jego historia ma znaczenie dla polskiego rynku motoryzacyjnego: to przypomnienie o samoróbnictwie i lokalnej inicjatywie w czasach licencji i importu. Dla kolekcjonerów retro w Polsce, takich jak osoby poszukujące rzadkości w Warszawie, Wrocławiu czy na giełdach w Krakowie, historia ta podnosi atrakcyjność lokalnych, unikatowych konstrukcji. W kontekście cen klasyków w Polsce można zauważyć rosnące zainteresowanie nietypowymi projektami — zarówno w kraju, jak i za granicą.
Porównania z licencjami i rynkiem europejskim
Na tle ówczesnej dominacji modeli na licencji, samoróbka z Jełowej była manifestacją lokalnej pomysłowości. W porównaniu z rynkiem europejskim – tam, gdzie dominowały Opel, Ford czy Fiat – polski rynek wykazywał większe uzależnienie od zagranicznych licencji. Dziś w Polsce i na rynkach sąsiednich (w tym w Lietuva, gdzie Lietuvos automobilių rinka rozwija się dynamicznie) rośnie zainteresowanie unikatami i renowacjami.
Renowacja, wartości kolekcjonerskie i wpływ na kierowców
Dla restauratorów i kolekcjonerów w Polsce oraz w regionie Europy Środkowo-Wschodniej (np. w Vilniuje czy Kaune) takie projekty mają szczególną wartość muzealną i historyczną. Renowacja pojazdu wykonanego z pilśni byłaby wyzwaniem ze względu na materiał: potrzebne są specjalne techniki zabezpieczenia drewna, ochrona przed wilgocią i kornikami, co wpływa na koszty. Mimo to rosnące ceny unikatowych klasyków sprawiają, że inwestycja w dobrze udokumentowaną samoróbkę może być opłacalna.
Co pozostało po samochodzie z Jełowej?
Dokładne losy auta po 1993 roku nie są znane — mogło ulec zniszczeniu, zaatakować je drewnojad, lub po prostu rozpaść się wskutek upływu czasu. Nie zmienia to faktu, że projekt Buchtów to dowód na pomysłowość i rzemieślnicze umiejętności polskich twórców. Dla rynku motoryzacyjnego w Polsce i sąsiednich krajach (w tym dla vairuotojams Lietuvoje), takie historie przypominają o wartości lokalnej inwencji i potencjale dla kolekcjonerów z Vilniua czy Kauno.
Podsumowując: samochód z płyt pilśniowych z Jełowej to nie tylko ciekawostka PRL, lecz także lekcja odnosząca się do współczesnych trendów rynkowych — od renowacji i kolekcjonowania po rosnące zainteresowanie unikatami w Polsce i na rynkach sąsiednich.
Źródło: autoblog.spidersweb
Zostaw komentarz